MIECZYS�AW MORKA
KOLEKCJA IM. JANA PAW�A II,
KOMPROMITACJA KO�CIO�A I PA�STWA




FRAGMENT WST�PU DO KSI��KI

(...) Uwarunkowania te sprawi�y, �e pierwszy publiczny pokaz cz�ci obraz�w w dniach 05.11-30.12.1987 r. sta� si� og�lnopolsk� sensacj�. Przed Muzeum na ul. Solec 61 ustawia�y si� d�ugie kolejki, parafie za� zacz�y organizowa� specjalne wycieczki. W przygotowanym w po�piechu katalogu wystawy ks. Andrzej Przekazi�ski wyra�nie zaznaczy�: Obecny katalog opracowali�my na podstawie przekazanej nam wraz z kolekcj� dokumentacji. Inaczej m�wi�c, wszystkie zawarte w nim informacje pochodzi�y od w�a�ciciela. Zwiedzaj�cy, dysponuj�cy bardzo ma�ym opatrzeniem i wiedz�, najcz�ciej po raz pierwszy ogl�daj�c jakikolwiek obraz namalowany w XVII czy XVIII wieku, og�upiani agresywn� propagandow� wrzaw�, wpadali w entuzjazm granicz�cy z histeri�. Rodzi�a si� swoista odmiana ba�wochwalstwa, albowiem przedmioty, jakimi s� obrazy, zacz�to uto�samia� z ich posiadaczem. Zatem nie nale�y si� dziwi�, �e jedna z os�b wpisuj�c si� do wy�o�onej w Muzeum ksi�gi pami�tkowej, wr�cz wnioskowa�a o zaliczenie "darczy�c�w" w poczet �wi�tych. Zbigniew Porczy�ski poszed� nawet dalej i poczu� si� "zbawicielem - nowym Chrystusem", zapewniaj�c 19.02.1993 r. parlamentarzyst�w, �e w Ojczy�nie: krzy�owali nas. Liczba mnoga wskazywa�a, �e jego ma��onka Janina to "nowa Maria" w akcie compassio et coredemptio (wsp�cierpienia i wsp�odkupienia), je�eli nie ca�ej ludzko�ci, to przynajmniej "wybranego narodu" polskiego. Doskonale zorientowani w kwestiach teologicznych pos�owie ZChN-u Ryszard Czamecki i Marcin Libicki z pe�nym szacunkiem przyj�li to "objawienie".

Ignorancja, brak precyzji j�zyka oraz pomieszanie poj�� charakteryzowa�y wypowiedzi nie tylko "maluczkich", lecz r�wnie� tzw. elit. Tacy ich przedstawiciele, jak np. specjalizuj�cy si� w tematyce muzycznej Jerzy Waldorff, nagle uznali za sw�j patriotyczny obowi�zek publiczne wychwalanie obraz�w pp. Porczy�skich. R�wnie� historycy sztuki o �wiatowej renomie, w pierwszym rz�dzie prof. Jan Bia�ostocki (1921-1998) a tak�e prof. Maria Rzepi�ska (1917-1993) byli tak zaskoczeni tupetem kolekcjonera-maniaka oraz ha�a�liw� propagand� o Luwrze w Warszawie, �e unikali jednoznacznej oceny jako�ci prezentowanych dzie�, nie�mia�o jedynie nadmieniaj�c, i� wymaga� one b�d� szczeg�owego zbadania przez specjalist�w. Oszust nie mia� lito�ci dla tych, kt�rzy okazywali s�abo�� i brak cywilnej odwagi. Przekona� si� o tym prof. Jan Bia�ostocki, a� do �mierci w maju 1998 r. n�kany telefonami bezczelnego w�a�ciciela, domagaj�cego si�, aby potwierdza� zrodzone w jego chorym umy�le autorstwo poszczeg�lnych obraz�w. Prof. Maria Rzepi�ska, od kiedy odwa�y�a si� zwr�ci� uwag�, �e Uczta Baltazara Rembrandta to s�aba kopia, oraz wyrazi�a oburzenie z powodu dokonania zmian w jej tek�cie zam�wionym do wydanego w pi�cioj�zycznej wersji numeru specjalnego kwartalnika "Projekt", a nast�pnie zrezygnowa�a z napisania pod dyktando Porczy�skigo albumu wydanego w 1991 r. przez "Arkady" zacz�a by� postponowana przez us�u�nych dziennikarzy. Usi�uj�c broni� swojej opinii naukowca i prostowa� k�amliwie napa�ci, napotyka�a mur oboj�tno�ci i odmow� druku. Dopiero na kr�tko przed jej �mierci�, prof. Jerzy Kowalczyk redaktor naczelny "Biuletynu Historii Sztuki" odwa�y� si� opublikowa� ten tekst w Listach do Redakcji.

Pokaz drugiej cz�ci kolekcji odby� si� w dniach 14.09-30.12.1988 r. W tym�e 1988 r. na rynku pojawi� si� wydany w 40 000 egzemplarzy barwny album prezentuj�cy ca�o�� donacji. Pe�ni�cy funkcj� nadwornego panegirysty doc. dr hab. Marek Kwiatkowski pisa� w nim m.in., �e: Ofiarowanie przez Janin� i Zbigniewa Karola Porczy�skich na rzecz Muzeum Archidiecezji Warszawskiej kolekcji obraz�w sta�o si� wydarzeniem poruszaj�cym serca i umys�y. Zapewnia�, �e zbi�r znalaz� swoj� siedzib� w muzeum ko�cielnym z kilku powod�w: Pierwsza to wola ofiarodawc�w, ludzi religijnych. Druga to osoba i nauczanie Ojca �w. Jana Paw�a II, za kt�rego wskazaniami poszli, nic wiec dziwnego, �e galeria otrzyma�a imi� najwi�kszego Polaka naszych czas�w. W jaki spos�b otrzyma�a to imi�, nie wyja�ni�.

Nic zatem dziwnego, �e nikt nie o�mieli� si� sprawdzi� niczego, co dotyczy�o "daru" i osoby "darczy�cy". Jedynym �r�d�em informacji o kolejach �ycia, naukowych osi�gni�ciach, pochodzeniu maj�tku oraz artystycznej i handlowej warto�ci obraz�w by� on sam. Oficjalny, publikowany wielokrotnie przy r�nych okazjach, obowi�zuj�cy nawet po �mierci �yciorys podawa�, �e jest to s�ynny chemik z tytu�em naukowym doktora uzyskanym na brytyjskim Uniwersytecie w Leeds, wybitny wynalazca, speqalista od materia��w odpornych na wysokie temperatury. Liczne wynalazki i 35 - lub wed�ug innych "�r�de�" 31 lub tylko 6 - naukowych ksi��ek, mia�y mu zapewni� fortun�. Propagandowa wrzawa o wspania�ym darze dla Ko�cio�a sprawi�a, �e dyskretnym milczeniem pomijano dra�liwe kwestie prawne. Je�eli kolekcja zosta�a podarowana Archidiecezji Warszawskiej, to zgodnie z obowi�zuj�cym w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej prawem. Archidiecezja winna zap�aci� podatek od darowizny lub uzyska� pisemne zwolnienie z tej p�atno�ci od ministra finans�w. Innej mo�liwo�ci nie by�o w PRL i - jak na razie - nie ma tak�e w III Rzeczypospolitej. Postawienie takiego pytania by�oby jednak natychmiast przedstawione jako atak na Ko�ci� i Ojca �wi�tego.

O ile obrazy przyjecha�y do Muzeum Archidiecezji w blasku niebywale ha�a�liwej reklamy, o tyle ich zabranie w lipcu 1989 r. i zdeponowanie w klasztorze na Jasnej G�rze odby�o si� nad wyraz dyskretnie, bez informowania opinii publicznej o tym fakcie. Na �amy prasy powr�ci�y 08.11.1989 r. w tytule artyku�u w "Trybunie Ludu" oficjalnym organie PZPR, triumfalnie obwieszczaj�cym: Dzi�ki partyjnej inicjatywie kolekcja Porczy�skich ma godna siedzib�. Kolejny raz nikt si� nie zastanawia�, dlaczego i na jakich zasadach ks. kardyna� J�zef Glemp sygnatariusz Umowy darowizny z 17.06.1987 r. w 2 lata p�niej wszed� w sp�k� z Komitetem Centralnym Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Reprezentanci tzw. elit ponownie wpadli w zachwyt, wychwalaj�c korzy�ci, jakie Skarbowi Pa�stwa przynios�a decyzja ministra kultury i sztuki Izabeli Cywi�skiej z 30.10.1989 r. o przekazaniu zabytkowego budynku przy pl. Bankowym l w Warszawie, w bezp�atne, bezterminowe u�ytkowanie obywatelom brytyjskim zamieszka�ym w Szwajcarii.24 Nikogo nie interesowa�a te� kwestia, w jaki spos�b pp. Porczy�scy podarowawszy Umow� darowizny z 17.06.1987 r. kolekcj�, a co za tym idzie, zrzek�szy si� swych praw w�asno�ci, jednocze�nie mogli ni� nadal swobodnie dysponowa�, tyle �e tym razem wsp�lnie z najwy�szymi funkcjonariuszami partii komunistycznej.

Jego Eminencja po raz drugi po�wi�ci� obrazy 07.04.1990 r., obdarzaj�c jednocze�nie swoim patronatem instytucj� o nieokre�lonym statusie prawnym, popularnie nazywan� "galeri� Porczy�skich". Po sfa�szowaniu kilku dokument�w prezes zarejestrowanej w Warszawie 18.09.1989 r. pod nr 207 fundacji Arteks podpisa� 20.07.1990 r. z reprezentuj�cym Konferencj� Episkopatu Polski ks. kardyna�em J�zefem Glempem w porozumieniu z ministrem kultury i sztuki Izabell� Cywi�sk� Urnowe w sprawie utworzenia Muzeum Kolekcji im. Jana Paw�a II Fundacji Carroll-Porczy�skich. Jak si� p�niej okaza�o, ten kuriozalny dokument nie mia� mocy prawnej, albowiem �aden z sygnatariuszy nie mia� praw do przedmiotu umowy, czyli Kolekcji im. Jana Paw�a II. Tak wi�c do dnia dzisiejszego funkcjonuje w stolicy powo�ane bezprawnie prywatne muzeum, do 1995 r. finansowane w du�ej mierze z bud�etu Rzeczypospolitej Polskiej.

Naiwni p�atnicy podatk�w nie wiedzieli, �e natychmiast po przekazaniu niezgodnie z prawem zabytkowego budynku z ich kieszeni na konto mi�dzynarodowego oszusta zacz�y p�yn�� miliardy z�otych. W zamian karmieni byli pseudopatriotycznym be�kotem powi�zanych z nim panegiryst�w z naukowymi tytu�ami: doc. dr. hab. Marka Kwiatkowskiego i prof. Mariana M. Drozdowskiego. Ten ostatni zapewnia� zakompleksionych rodak�w: Warszawa wraca do Europy [...] Dzi�ki Pa�stwu Porczy�skim w muzealnictwie warszawskim powia�o Europ� [...] Do niej zmierza� b�d� tysi�czne rzesze turyst�w ciekawych poznania arcydzie� nieznanych w innych bogatych kolekcjach europejskich [...] W dziele europeizacji Warszawy (sic!) dar Pa�stwa Porczy�skich jest istotnym faktem. A wt�ruj�cy dyrektor �azienek Kr�lewskich gwarantowa�: zbi�r �w nale�y do najwi�kszych, a zarazem najcenniejszych w skali europejskiej, zgromadzonych w czasie nam bliskim. Istotnym faktem pozosta�a do dzi� jedynie g�upota Polak�w, nie przyjmuj�cych do wiadomo�ci ani informacji w zachodnioeuropejskich przewodnikach po Polsce o prezentowanych w stolicy obrazach, ani opinii o nich najwybitniejszych �wiatowych specjalist�w, natomiast nabo�nie powtarzaj�cych brednie w�a�ciciela. �egnaj�c go 20.07.1998 r. na warszawskich Pow�zkach przedstawiciel Ko�cio�a nadal zapewnia� zgromadzonych przy trumnie: dzi�ki pp. Porczy�skim mamy najwi�ksz� kolekcj� malarstwa w Europie.

Otrzymawszy budynek na eksponowanie swoich obraz�w, maniak m�g� ju� zacz�� realizacj� �yciowego marzenia o ich zareklamowaniu na ca�ym �wiecie. Po rezygnacji prof. Marii Rzepi�skiej napisali z doc. dr. hab. Markiem Kwiatkowskim, wydany w 1991 r. przez "Arkady", tak�e w wersji angielskiej i niemieckiej, album: Kolekcja malarstwa europejskiego im. fana Paw�a II. Fundacja Janiny i Zbigniewa Carroll-Porczy�skich. Tak nonsensownej publikacji historia sztuki dotychczas nie zna�a. Autorzy przekroczyli bowiem granice absurdu, poruszaj�c si� po obszarach ob��du. Kompromitacja kultury polskiej by�a podw�jna, gdy� Ministerstwo Kultury i Sztuki, w dow�d uznania za wydanie tego albumu, da�o brytyjskiemu hochsztaplerowi oko�o 60 000 USD. O takiej kwocie bardzo wielu podatnik�w nadal mo�e jedynie pomarzy�. �rodowisko historyk�w sztuki, wykazuj�c charakterystyczny dla inteligencji polskiej okresu powojennego brak osobistej odwagi, udawa�o, �e wszystko jest w najlepszym porz�dku.

Uzna�em w�wczas, i� istniej� granice kompromitacji Ojczyzny na arenie mi�dzynarodowej. Pracuj�c nad katalogiem malarstwa w�oskiego w polskich zbiorach ko�cielnych, napisa�em do "Biuletynu Historii Sztuki" spe�niaj�cy wszystkie wymogi stawiane publikacjom naukowym artyku� zatytu�owany Malarstwo w�oskie w kolekcji J. i Z.K. Porczy�skich. Problemy atrybucji. Wykaza�em w nim, �e autorstwo wielu publicznie prezentowanych obraz�w nie ma nic wsp�lnego z rzeczywisto�ci�, �e s� one cz�sto tanio kupowanymi starymi kopiami w bardzo z�ym stanie zachowania. Wiadomo�� o maj�cym ukaza� si� artykule natychmiast "przeciek�a" do ich w�a�ciciela. Najpierw osobi�cie usi�owa� on zmusi� prof. Stanis�awa Mossakowskiego, dyrektora Instytutu Sztuki PAN, aby nakaza� redaktorowi naczelnemu wstrzymanie druku, nast�pnie zacz�� straszy� prof. Jerzego Kowalczyka. Kiedy ten nie da� si� zastraszy�, Porczy�ski posun�� si� do szanta�u. Roli "szanta�ysty" podj�� si� doc. dr hab. mec. Zdzis�aw Czeszejko-Sochacki, obecnie s�dzia Trybuna�u Konstytucyjnego. Tu� przed ukazaniem si� "Biuletynu Historii Sztuki" 1992 nr 2, przes�a� on 02.12.1992 r. list do prof. Jerzego Kowalczyka. Zagwarantowa� w nim, �e w kolekcji pp. Porczy�skich nie ma ani jednej kopii, podkre�laj�c, �e twierdzenie jakoby w podarowanej kolekcji znajdowa�y si� kopie, narazi Muzeum Kolekcji im. Jana Paw�a II na straty materialne, za kt�re redaktor naczelny i autor artyku�u odpowiedz� przed s�dem, co te� p�niej nast�pi�o.

Ta niespotykana w �yciu naukowym forma nacisku wzbudzi�a zainteresowanie dziennikarzy. Jako pierwszy zasygnalizowa� j� Piotr Sarzy�ski na �amach "Polityki". W styczniu, lutym i marcu 1993 r. w prasie, radiu i telewizji ukaza�o si� wiele artyku��w, audycji i program�w zwi�zanych z tzw. spraw� kolekcji Forczy�skich. Zgodnie z zasadami przyj�tymi przy publikacji tekst�w naukowych, w�a�ciciel mia� zagwarantowany osobi�cie przez dyrektora Instytutu Sztuki PAN oraz redaktora naczelnego "Biuletynu Historii Sztuki" natychmiastowy druk repliki polemizuj�cej z moimi ustaleniami. Jednak z tego prawa nie skorzysta�. Zastosowa� zabieg dyskusji nie ad rem, lecz ataku ad personam, r�wnocze�nie k�amliwie twierdz�c, �e odmawia si� druku jego tekstu, kt�rego nie dostarczy�. Idiotyczn� tez�, �e �aden Polak nie mo�e zna� si� na malarstwie w�oskim, potwierdzili pozostaj�cy na jego us�ugach panegiry�ci nazywaj�cy siebie Rad� Naukow�. Ju� 08.01.1993 r. wydali O�wiadczenie og�upiaj�ce spo�ecze�stwo zapewnieniami o posiadaniu ekspertyz najwybitniejszych zachodnioeuropejskich historyk�w sztuki, przytaczaj�c d�ug� list� ich nazwisk. Kiedy skontaktowa�em si� z tymi osobami, okaza�o si�, �e Rada Naukowa Kolekcji im. Jana Paw�a II najzwyczajniej w �wiecie k�amie. W�wczas to prof. Werner Sumowski - o kt�rym b�dzie jeszcze mowa w niniejszej ksi��ce stwierdzi�, �e Charles Carroll vel Zbigniew Karol Porczy�ski jest osobowo�ci� patologiczn�, inaczej m�wi�c, cierpi na zaburzenia psychiczne. M�g� to stwierdzi� ka�dy, kto zetkn�� si� z nim osobi�cie, gdy� zawsze m�wi� bez sensu i nie na temat, uzyskanie za� od niego odpowiedzi na konkretne pytanie, nie by�o rzecz� mo�liw�. Nale�y jedynie zauwa�y�, �e nawet osob� w pe�ni w�adz umys�owych ogrom odniesionego sukcesu m�g� doprowadzi� do pomieszania zmys��w. Od 1988 r. a� do �mierci w 1998 r. nieustannie sypa�y si� na niego "honory i splendory" w formie pa�stwowych odznacze�, medali, doktoratu honoris causa Politechniki Warszawskiej, cz�onkostwa w Radzie Kultury przy Prezydencie RP Lechu Wa��sie itp. O p�yn�cych z�ot� strug� na jego konto pieni�dzach dowiedz� si� dopiero Czytelnicy niniejszej ksi��ki, albowiem te kwestie by�y skrz�tnie skrywane przed opini� publiczn�.

Socjotechnik� propagandowych dzia�a� Porczy�ski opar� na k�amstwie, kt�re jest jak worek pierza, kiedy rozrzuci si� go na wietrze. Naukowy artyku� w specjalistycznym kwartalniku natychmiast upolityczni�, zarzucaj�c, i� ja to uczyni�em. Jedynie nieliczni zauwa�yli, �e to nie dr Mieczys�aw Morka "chodzi� na skarg�" do Prezydenta RP Lecha Wa��sy i faksem opatrzonym nazwiskiem ministra Andrzeja Zakrzewskiego Biuro Obs�ugi Politycznej Prezydenta RP wys�a� do Telewizji Polskiej 18.02.1993 r., natychmiast wyemitowane O�wiadczenie Rady Kultury Przy Prezydencie RP. Opublikowane w gazetach i tygodnikach wykaza�o dobitnie, �e reprezentanci tzw. elit podpisz� najbardziej idiotyczne teksty, byle tylko uchodzi� za Polak�w-patriot�w. Jaki jest poziom tzw. elit politycznych, �wiadcz� wyg�oszone 23.01.1993 r. na forum sejmowym o�wiadczenie pos�a ZChN-u Marcina Libickiego oraz dzia�ania Ryszarda Czarneckiego. Na jego wniosek 19.02.1993 r. cia�o polityczne, jakim jest Sejm, podj�o si� merytorycznej oceny opublikowanego w specjalistycznym czasopi�mie naukowego artyku�u dotycz�cego malarstwa. Przed ca�kowit� kompromitacj�, jak� sta�oby si� podpisanie przyniesionego przez oszusta gotowego O�wiadczenia, uratowali go pos�owie: SLD Danuta Waniek i UD Andrzej Potocki.

Powi�zani z Porczy�skim panegiry�ci w prasie, radiu i telewizji systematycznie ok�amywali spo�ecze�stwo. Prof. Marek Kwiatkowski publicznie zapewnia�: Jednak dysponuj� ekspertyzami, opiniami wielu zachodnich ekspert�w sztuki i dlatego tezy g�oszone przez dr. Mork� uwa�am za ogromn� mistyfikacj�, a prof. Marian M. Drozdowski wr�cz domaga� si�: Dr Morka powinien stan�� przed s�dem opinii publicznej za zarzuty stawiane wspania�omy�lnemu ofiarodawcy kolekcji. Absolwent Wy�szej Szko�y Nauk Spo�ecznych przy KC PZPR nie chcia� zauwa�y� i� artyku� traktowa� o obrazach, a nie ich w�a�cicielu, albowiem osobowo�ci� kolekcjoner�w-maniak�w zajmuj� si� psychiatrzy, a nie historycy sztuki. Porczy�ski, szermuj�c spo�eczn� nauk� papie�a, nie �a�owa� mocnych s��w. Warto przy tym zwr�ci� uwag� na specyfik� j�zyka. A� do �mierci jego ulubionymi s�owami kierowanymi pod moim adresem by�y: oszust, oszustwo, fa�szerstwo, fa�szerstwo z premedytacja oraz zbrodnia i zbrodnia narodowa. Zas�aniaj�c si� domami aukcyjnymi Sotheby's i Christie's, robi� niezorientowanym rodakom "wod� z m�zgu". Zupe�nie nie obeznani ze specyfik� tematu, og�upiani k�amliwymi wypowiedziami cz�onk�w Rady Naukowej, byli oni zupe�nie zdezorientowani. Obecnie na podstawie dokument�w mo�na raz jeszcze potwierdzi� prawdziwo�� powiedzenia, �e jak nie wiadomo o co chodzi, to na pewno chodzi o pieni�dze. Dodajmy, �e pieni�dze polskich podatnik�w.

Zarz�d G��wny Stowarzyszenia Historyk�w Sztuki zademonstrowa� kunktatorstwo, wydaj�c 20.01.1993 r. tak sformu�owane O�wiadczenie, �e Czytelnicy nie byli w stanie zorientowa� si�, czy to ja ukrad�em zegarek, czy te� mi go skradziono. Wyja�nienie wielu w�tk�w sk�adaj�cych si� na tzw. spraw� kolekcji Porczy�skich nie by�o ju� mo�liwe nawet w najbardziej obszernym artykule. Podj��em wi�c decyzj� o napisaniu ksi��ki, zapraszaj�c do wsp�pracy dziennikarza Janusza Miliszkiewicza, zajmuj�cego si� t� problematyk� od chwili pojawienia si� "darczy�cy". W oparciu o dotychczasowe publikacje oraz dost�pne w�wczas dokumenty, przedstawi� on w niej funkcjonowanie kolekcji w Polsce od 1987 r. do czerwca 1993 r. Druga, bardziej obszerna jej cz�� mia�a literack� form� fikcyjnego wywiadu-rzeki zatytu�owanego: Kolekcja Janiny i Zbigniewa Carroll-Porczy�skich. Sztuka mistyfikacji - mistyfikacja sztuki. Z dr. Mieczys�awem Mork� rozmawia Andrzej Borkowski. Pozwala�a ona w bardziej przyst�pny spos�b wprowadzi� ca�kowicie niezorientowanych polskich czytelnik�w w zasady funkcjonowania zachodnioeuropejskiego rynku antykwarycznego, ze szczeg�lnym uwzgl�dnieniem dom�w aukcyjnych Sotheby's i Christie's. Wyja�ni�em m.in. figuruj�ce w ka�dym katalogu Conditions of Sale (Warunki sprzeda�y), czyli odpowiedzialno�� prawn� obydwu stron uczestnicz�cych w transakcji kupna-sprzeda�y, oraz towarzysz�c� im tzw. tabel� atrybucyjn�. Okre�la ona stopie� prawdopodobie�stwa autorstwa danego obrazu obowi�zuj�cy wy��cznie w transakcji handlowej. Wbrew bowiem twierdzeniom Porczy�skiego i jego Rady Naukowej, firmy Sotheby's i Christie's nie daj� gwarancji autentyczno�ci i autorstwa sprzedawanych obraz�w, o czym mo�e przekona� si� ka�dy, czytaj�c Conditions of Sale. Na przyk�adzie dzie� znajduj�cych si� w Muzeum Kolekcji im. Jana Paw�a II stara�em si� obja�ni� r�norodno�� odmian kopii: m.in. takich jak kopie swobodne, wykadrowane, warsztatowe itd. oraz takich poj�� jak replika i pastisz. Przyjmuj�c za punkt odniesienia wydany w 1990 r., obejmuj�cy 400 obraz�w katalog, ustali�em dla wi�kszo�ci z nich dat� i miejsce zakupu, cen� szacunkow� oraz wylicytowan�, a tak�e kwalifikacj�, z jak� oferowa� je dom aukcyjny. Okaza�o si�, �e wiele z nich zosta�o zakupionych za bardzo niskie kwoty, kwalifikacja zmieniona wy��cznie "do g�ry", a finansowa warto�� wielokrotnie zawy�ona przez w�a�ciciela. Stwierdzi�em m.in., �e zmuszany jestem do polemik z osob�, kt�ra w maniakalny wr�cz spos�b zainteresowana jest wy��cznie tym, jak z gorszego obrazu zrobi� lepszy. Udowodni�em, �e Porczy�ski nieustannie k�amie, bez �enady manipuluj�c naiwnymi rodakami. Kluczow� kwesti� okaza� si� niejasny status prawny kolekcji. Bardzo istotnym sk�adnikiem ksi��ki by�y Aneksy, czyli cz�� dokumentacyjna. Poza list� obraz�w z datami, miejscem zakupu i cenami znalaz�y si� w nich m.in.: znany z czas�w komunistycznych "g�os ludu", czyli przyk�ady list�w, jakie zala�y redakcj� "Biuletynu Historii Sztuki" po opublikowaniu mojego artyku�u, odpowiedzi zachodnioeuropejskich historyk�w sztuki, na kt�rych opini� powo�ywa�a si� Rada Naukowa Muzeum Kolekcji im. Jana Paw�a II, O�wiadczenia m.in. Rady Kultury przy Prezydencie RP, a tak�e spisany z ta�my magnetofonowej przebieg posiedzenia Sejmowej Komisji Kultury 19.02.1993 r.

Wydawa� by si� mog�o, �e tak udokumentowana ksi��ka definitywnie zako�czy niewiarygodn� kompromitacj� Rzeczypospolitej Polskiej. Aparat Pa�stwa naprawi b��d, a raczej przest�pstwo - bo tak w Postanowieniu Prokuratury Wojew�dzkiej w Warszawie z dnia 05.01.1998 r. o umorzeniu �ledztwa sygn. V Ds 185/97 zakwalifikowana zosta�a decyzja Izabelli Cywi�skiej o przekazaniu w bezp�atne u�ytkowanie budynku przy pl. Bankowym l w Warszawie - lub te� fundacja Arteks, zgodnie z logik� i interesem Skarbu Pa�stwa oraz sugesti� emigracyjnego dziennikarza Tadeusza Zab�ockiego-Gwasza, zacznie p�aci� czynsz za ten lokal. Tak si� jednak nie sta�o. Za "cichym" przyzwoleniem kolejnych premier�w oraz Prezydenta RP Aleksandra Kwa�niewskiego do dzi� funkcjonuje bezprawnie powo�ana instytucja, jak� jest Muzeum Kolekcji im. Jana Paw�a II, wystawiaj�c na po�miewisko stolic� pa�stwa maj�cego ambicj� wej�cia do zjednoczonej Europy.

W trakcie wytaczanych przez szalbierza w latach 1993-1996 trzech proces�w s�dowych, z kt�rych �aden si� nie zako�czy� oraz prowadzonych przeciwko niemu dochodze� Prokuratury Rejonowej Warszawa-Wola i Prokuratury Wojew�dzkiej, ujawniane zacz�y by� kolejne dokumenty, w pierwszym rz�dzie dotycz�ce praw w�asno�ci i kwestii finansowych. Czytaj�c niekt�re z nich, nie mog�em uwierzy� w bezmiar naiwno�ci, g�upoty i arogancji wysokich urz�dnik�w aparatu Pa�stwa. Czynili oni wszystko, aby dokumenty te nigdy nie zosta�y ujawnione. Uzna�em wi�c za sw�j nie tyle naukowy, co obywatelski obowi�zek, pozostawienie dla przysz�ych pokole� niezbitych dowod�w, �e tzw. sprawa kolekcji Porczy�skich by�a najwi�ksz� mistyfikacj� w Europie ko�ca XX wieku, a tym samym wr�cz niewiarygodn� kompromitacj� Rzeczypospolitej. Na tej bowiem podstawie, z historycznego dystansu, dokonaj� one oceny ludzi rz�dz�cych Ko�cio�em i Pa�stwem w czasach, w jakich przysz�o mi �y�. Tak zrodzi�a si� niniejsza ksi��ka, kt�ra stanowi� ma skromny wk�ad w obszerne opracowanie, kt�re kiedy� powstanie, ��cz�c w sobie wydane w 1947 r. Dzieje g�upoty w Polsce Aleksandra Boche�skiego i Megalomani� narodow� Jana Stanis�awa Bystronia z 1935 r., gdy� jak to niedawno udowadnia� na forum parlamentu senator AWS, wiceprzewodnicz�cy Rady Naukowej Muzeum Kolekcji im. Jana Paw�a II Piotr Andrzejewski: III Rzeczpospolita pozostaje w ��czno�ci prawnej z II Rzeczpospolit�. Ale czy tylko prawnej? Kariera Nikodema Dyzmy Tadeusza Do��gi-Mostowicza ukazywa�a II Rzeczpospolit� w krzywym zwierciadle literackiej fikcji, natomiast Kolekcja im. Jana Paw�a II to polityczna rzeczywisto�� III Rzeczpospolitej przedstawiona w publikacji przynale�nej do literatury faktu. Ocena ksi��ki zawsze nale�y do Czytelnik�w. Mam jednak nadziej�, �e przynajmniej u niekt�rych z nich lektura ta zaowocuje chwil� refleksji nad podstawowym pytaniem: z jakim spo�ecze�stwem i aparatem Pa�stwa III Rzeczpospolita pragnie wej�� do zjednoczonej Europy trzeciego tysi�clecia?

Warszawa, grudzie� 1998-lipiec 1999



Redakcja merytoryczna: Mieczys�aw Morka
Redakcja : Maria P�a�ewska
Korekta: Miros�awa Sztanderska
�amanie: "Polico Art" Warszawa
Projekt ok�adki: Wojciech Markiewicz
Druk i oprawa: Drukarnia Wydawnictw Naukowych
(C) Copyright by Mieczys�aw Morka 1999
ISBN 83-87761-17-6